Na południe Gośka krowy doiła, najgorzej szło z jałowicą, do tej tylko Matula podchodziła... Miała rękę do zwierząt i gadać z nimi umiała.
- Jeszcze z tydzień, góra dwa i odpuścić trza będzie te poddajanie, Matula tak planowali... Matula to wszystko umiała dopilnować, a teraz taka tam leży w największy izbie, tak w niedzielne kiecke postrojona...
- Bogu dzięki, że ojcu nic się nie stało, Bogu dzięki- myślała głośno Gośka zapaskę w oborze odwieszając.
- Ciekawe jak tam Kuba
a Kubuś siedział na zydelku kole trumny, ślepka wlepiał w kolorową pasiastą sukienkę. Kiedy poczuł woń ciepłego mleka ruszył do kuchni
- Kostek poszli z Maćkiem... a taty tyż ni ma... polaz do stajni i nie wraca, Gośka choć po taty, niech obudzi Matule
- Kubuś, Kubunia, nie śpi Matula, łona już Janioł, Kubunia...
- Jasna cholera, jakie złe się nas czepło czy co- pomstował ledwie goleniami powłóczący Ojciec co obrok Karemu zadawszy do chałupy się wtoczył.
- Trza będzie Gośka jutro z rana do tartaku lecieć, bo na piasku kopio, trza będzie szalunek zrobić co by spuszczający do mogiły pierwsze nie poleciały, trza będzie...
Tytułem wstępu,
bo każdy opowieści wstęp się należy.
Witaj, Tobie tyż ni raz, ni dwa wiatr naniósł piachu prosto w ślepia? Tyż, wim, nie musisz gadać... Jakbyś chcioł podpatrywać, kaj się tym piachem Włodek spod Góry Jodły musioł rozprawić zapraszam, a zacznij najlepi łod samego spodu, tam opowieści ty początek.
Skąd się wzięło w dobie video i jintenetu tak ło sobie seplenić i zaciągać? Dopadła mnie nuda i polazłam do biblioteki, i przytargałam do chałupy o warmińsko mazurskim folklorze kilka woluminów.
Zauroczona felietonami w gwarze warmińskiej pisanymi a zebranymi w wydaniu "Kuba z pod Gietrzwałdu gada" zrodził się we mnie pomysł, by popróbować w mowie, która mojemu sercu mocno bliska tyż co naskrobać; tyle, że felietonista ze mnie kiepski a i jeno życie tematów niesie, jak wiatr kurzu na polnych drogach-sięgłam po pierwsze co leciało... Obaczym, zali co z tego wyjdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz