- jajka ze wszyćkich największe
jajka za wszyćkich najżółciejsze
kupujcie ludziska, kupujcie
grosza na co dobre nie żałujcie.
Popatrywał na syna więcy niż zawżdy to bywało i nadziwić się nie mógł, że aż taki bystry. Toć za nieudacznika go miał i materiał na wioskowego głupka pierwszy. Nigdy niczego mu do roboty nie powierzał, prędzy Kostka brał do każdy roboty, choć tamten niby pokornie to z wielkim ociąganiem i niewielko radościo do obrządku chodził.
-Widać- myślał mało co nie na głos- więcy miała Jadźka dla ciebie synu serca. Ja rozumem cie mierzyć próbowałem... Nie szło nijak rachunków z tobo robić, a tu masz- tuziny, kopy pojmujesz, na groszu też się nieźle rozeznajesz...- Dumał tak i próbował nową miarą syna zmierzyć. Ciężko mu to szło.
- Tatko, a jakby tak tego prosiaka ostatniego jeszcze do chlewika zabrać, a pokarmić troche? Toć go darmo nie oddamy?- Głos Maćka przywołał ojca do targowiska i do spraw bieżących.
-Może i racja, toż południe coraz bliżej, tamte osiem poszły niemal od ręki, a tego nikt wziąć nie chce...
-Wolą ludziska po dwa kupować, parami łatwiej chować, tak powiadają.
Pokupili co mieli pokupować, mąka rzecz najważniejsza- pierwsza, trochę cukru, i sól koniecznie a wszystko w Sklepie u Kacpra.
-Tatko, jeszcze weź dla Kubisia jakie karmelki, weź... Matula mu zawsze kupowała...